Snowboard pełnią zimowej wolności. Wywiad z instruktorem snowboardu.

Śniegu w górach dużo. Zadowoleni górale zacierają ręce. Mimo że ferie zimowe dobiegły końca, to sezon narciarski i snowboardowy ciągle trwa. Turystów wypoczywających na Podhalu nie brakuje. Co robią?

Cornery, fun – boxy, slamy, powerlinki, ześlizgi, zajawki… Takie właśnie słowa udało mi się usłyszeć w rozmowach kilku snowboardzistów w trakcie oczekiwania na wyciąg. Po dłuższej obserwacji zrozumiałam, że dla wielu snowboard, to nie tylko sport, ale także coś więcej – być może życiowa filozofia, sposób na życie…

Snowboardziści mają swój sprzęt, odpowiedni ubiór, własne miejsca spotkań, niezrozumiałe dla innych specyficzne słownictwo. Na stokach jest ich coraz więcej. Snowboardziści nie wywołują już też zdziwienia wśród narciarskiej – bądź co bądź bardziej konserwatywnej braci. Są równoprawnymi użytkownikami stoków. Moda na snowboard trwa!

Jako laik w tej dziedzinie, jeszcze przed swoimi pierwszymi próbami jazdy na snowboardzie, by lepiej zrozumieć zagadnienia związane z tym sportem, postanowiłam porozmawiać z najbardziej kompetentną do tego osobą – instruktorem snowboardu.

Instruktor snowboardu, pływania i kulturystyki. Magister wychowania fizycznego. Ciągle w ruchu, aktywny fizycznie. Bierność jest dla niego całkowitą stratą czasu. Na co dzień pokazuje ludziom, że przez sport osiągnąć można nie tylko zdrowie, ale także przyjemność i satysfakcję. Anna Kędzierska w rozmowie z Panem Dominikiem Grünwaldem.

Zacznę od podstaw. Co to w ogóle jest snowboard?

Snowboard, to przede wszystkim sposób bycia i zachowania. Wiąże się to z szeroko pojętą kulturą – wyjazdami, spotkaniami, rozmowami na forach internetowych… Snowboard, to specyficzny wygląd, strój, a także odpowiedni sprzęt. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że snowboard, to sport. Kilka lat temu został wprowadzony do kanonu konkurencji olimpijskich. Nie jest już więc sportem niszowym i nieosiągalnym. Każdy może jeździć!

Jakie warunki muszę spełnić, by móc zacząć swoją zimową przygodę z deską?

Najistotniejszym i w zasadzie jedynym ograniczeniem jest dolna granica wieku. Górna, to tylko opory psychiczne – „co ludzie powiedzą?” Próbować swoich sił mogą już 6-latkowie. Ze względu na koordynację ruchową, ograniczony zasób pojęć i wymuszoną nienaturalną pozycję, ten wiek uważa się za odpowiedni. To nieco później niż w narciarstwie. Ważna jest też świadomość tego, co się robi i co chciałoby się robić na desce. Wyobraźnia o stoku, o ludziach… długo mógłbym mówić. Ostatnim ograniczeniem są wszelkie dysfunkcje ruchu. Osoba poruszająca się na desce musi być w pełni sprawna fizycznie.

Kwalifikuję się, spełniam wymagania, więc chcę zacząć jeździć. Co powinnam zrobić na początku?

Zanim zainwestujemy w wyjazd, sprzęt, ubiór, musimy odpowiednio zająć się przygotowaniem własnego ciała do zimowego sezonu. Organizm potrzebuje zaprawy. Z dnia na dzień nie osiągniemy formy potrzebnej na stoku. Trzeba pomyśleć o tym minimum 5 tygodni wcześniej. By trening był efektywny, zalecam uprawiać go pod okiem instruktorów. Ja swoim kursantom proponuję na początku trening ogólnorozwojowy. Na jego elementy składają się trening obwodowy siłowy, podczas, którego ćwiczymy wszystkie partie mięśniowe, a także ćwiczenia gimnastyczne, ćwiczenia rozciągające (streching). Pływanie, jazda na rowerze, spacery, biegi – wszystko to ma pozytywny wpływ na organizm. Ćwiczenia muszą być wykonywane regularnie. Konsekwencja ojcem sukcesu! 2 tygodnie przed wyjazdem należy zająć się wzmacnianiem mięśni obręczy biodrowej, mięsni posturalnych (brzucha i grzbietu), a także rozciąganiem i poprawianiem ruchomości w stawach.

Takie przygotowanie organizmu przed wyjściem na stok jest bardzo ważne. To działania profilaktyczne, ograniczające kontuzjogenność. Po odpowiednio dobranym treningu wyjście na stok będzie przyjemnością. Inaczej ogromny ból mięśni w czasie całego wyjazdu gwarantowany.

No tak, sądzę że wielu osobom znany jest ból całego ciała po dniu spędzonym na stoku. Wiemy już, jak tego uniknąć. Czy teraz możemy zająć się doborem sprzętu?

Tak, to dobry czas. Zakupu sprzętu też nie można odkładać na ostatnią chwilę. Musi on być indywidualnie dopasowany do naszych potrzeb. Dobrany do wzrostu, wagi, umiejętności i oczekiwań… Nigdy nie idźmy do sklepu sami. Zawsze z kimś, kto zna się na tym. Polecam zabranie ze sobą osoby posiadającej większe doświadczenie, która doradzi nam bez jakiejkolwiek korzyści, bez chęci zarobku. Niestety sprzedawcy często mimo że kompetentni, chcą sprzedać jak najdroższą, najbardziej kolorową deskę. Pamiętajmy też, że dobra deska kosztuje więcej niż promocyjne 299zł! Jeśli chcemy mieć dobry, trwały sprzęt, musimy wydać na niego ok. 1700 – 2000zł. Nie polecam kupna sprzętu w marketach! Sprzedawane tam deski z piankowym, a nie drewnianym rdzeniem są nie do przyjęcia. Jazda na nich może zagrażać naszemu bezpieczeństwu – zdrowiu.

Mam już deskę. Co z ubiorem?

W tej kwestii obowiązuje pełna dowolność. Najważniejsze, by strój nie krępował ruchów, był nieprzemakalny, ciepły, oddychający. Ubiór snowboardzisty zazwyczaj różni się od ubioru narciarza. Nie jest tak bardzo dopasowany. Luźny, jaskrawy, szerokie spodnie z opuszczonym krokiem. Kolorowe czapki, kaski, gogle oraz inne gadżety. Lans i moda – takie standardy wyznaczają firmy odzieżowe. Wizerunek w znacznym stopniu wpływa na to, jak postrzegają nas inni użytkownicy stoku. Budzi się stereotypowe myślenie o snowboardzistach, chociaż tak naprawdę wielu z nich nie można wrzucić do jednej szuflady.

Trenowałam 5 tygodni, mam już własny sprzęt i odpowiednie ubranie… Czy wreszcie mogę wyjść na stok?

Tak, teraz zachęcam do udania się do szkółki snowboardowej i wykupienia lekcji jazdy z instruktorem. Sprawa nauki wygląda dokładnie tak samo jak w narciarstwie. Uczyć się na własną rękę jest bardzo ciężko. Bazowanie tylko na obserwacji innych snowboardzistów, może dać nam pewien pogląd, ogólne wskazówki, ale nie pozwoli nam sprawnie jeździć. Samoukom ciężko później eliminować błędy, korygować złe nawyki Ryzyko jest duże. Instruktorzy we współpracy z kursantem, mając podejście pedagogiczne, jak i merytoryczne uczą prawidłowo jeździć.

Jak wygląda szkolenie?

Podstawowe szkolenie powinno trwać około tygodnia. Wtedy można zbudować fundament. Idealnie jest, kiedy instruktor filmuje lekcje, a następnie na tej podstawie wspólnie koryguje się błędy. Bardzo ważny jest rachunek sumienia, refleksja. Trzeba być świadomym, czego się uczyłem, czego się nauczyłem, jakie błędy popełniałem, co wyeliminować następnym razem oraz czego będę się uczyć na kolejnej lekcji. Myślenie i determinacja! Żeby jeździć, trzeba chcieć! Nic nie przychodzi łatwo.

Jazda na snowboardzie, to nie tylko przemieszczanie się. Trzeba mieć swój styl, wygląd, profesjonalizm. Jako że jazda na desce nie jest naturalna, należy dużo ćwiczyć, by osiągnąć pewien poziom.

Jak wygląda pierwsza lekcja jazdy z instruktorem?

Dodam, że na początku warto sprawdzić kompetencje instruktora. Można zwrócić się do niego z prośbą o pokazanie legitymacji. Ma obowiązek to zrobić. Nic do ukrycia! Niestety można spotkać na stokach samozwańców, którzy mimo że jeżdżą dobrze, to niewiele mają wspólnego z instruktorami. Każdy ma prawo wiedzieć, kto go uczy. Profesjonalizm jest podstawą!

Pierwsza lekcja dla osób początkujących wygląda w zasadzie zawsze tak samo. Najpierw należy zaznajomić się ze sprzętem. Następnie zakładanie i odpinanie deski. Próby wstawania i utrzymywania równowagi, podejścia z wpiętą nogą. Wszystko wymaga czasu i cierpliwości. Kolejnym etapem są obroty, podskoki, przysiady, wychylenia na przód i tył. Przechodzenie z palców (frontside) na pięty (backside) i odwrotnie. To trzeba opanować!

Co dalej?

Jeśli „poczujemy” już w pełni deskę, można zacząć uczyć się podchodzenia pod górę bez wyciągu, ćwiczyć ześlizgi przodem (frontside) i tyłem (backside). Każdy instruktor w zależności od umiejętności kursanta indywidualnie dobiera ćwiczenia – od najprostszych do bardziej skomplikowanych. Nie można podać tu jasnych schematów i gotowych recept na naukę jazdy na snowboardzie.

Niezwykle ważnym elementem szkolenia jest nauka bezpiecznego upadania. Trzeba to umieć! Umiejętność obniżania środka ciężkości. Pozwoli nam to mniej boleśnie odczuć upadek.

Kolejną istotną sprawą jest wyszkolenie pod kątem jazdy na różnego typu wyciągach. Z doświadczenia wiem, że początkującym snowboardzistom dużą trudność przynosi jazda orczykiem. Dla poczucia komfortu i pełnej mobilności koniecznością jest to opanować. Nie wszędzie przecież są kanapy. Poza tym z mojego instruktorskiego punktu widzenia powinno się umieć radzić w każdej sytuacji, móc jeździć na każdym stoku bez względu na rodzaj wyciągu. Orczyk, krzesło czy gondolka – dla moich kursantów nie ma to znaczenia.

Czy posiadając takie umiejętności mogę już samodzielnie wyjść na stok?

Kto czuje się na siłach może już próbować jeździć samemu. Nie przeceniajmy jednak swoich umiejętności! Lasy, skateparki, skocznie, rampy… nie są przeznaczone dla początkujących snowboardzistów! Zachęcam do wybierania łatwych, oznakowanych tras zjazdowych. Rozumiem chęć rozwoju i doskonalenia. Świadom jednak konsekwencji braku wyobraźni przestrzegam przed bezmyślnością i brawurą! Wielu skończyło swoją karierę snowboardową zanim jeszcze zaczęli jeździć na wysokim poziomie. Siniaki są na porządku dziennym. Skręcenie np. nadgarstka także może się przytrafić każdemu. Jednak połamania nóg, rąk, obrażenia wewnętrzne narządów… już nie.

Zachęcam także wszystkich do każdorazowej solidnej rozgrzewki przed rozpoczęciem zjazdów. To pomoże uchronić przed kontuzjami. Proponuję ćwiczenia rozgrzewające (np. truchty w miejscu), ćwiczenia rozciągające (streching) górnej i dolnej polowy ciała oraz ćwiczenia specjalne (np. pozycja podstawowa, rotacje, odciążenia, dociążenia, przechodzenie z krawędzi na krawędź…). Te kilka minut przed godzinami szaleństw na snowboardzie można poświęcić w imię bezpieczeństwa i prawidłowej techniki.

Przejdźmy więc do zasad bezpieczeństwa w czasie jazdy na snowboardzie.

Porównam to do zasad poruszania się pojazdami po drogach. By uniknąć narażania zdrowia i życia własnego oraz innych użytkowników stoku, podam kilka reguł. Podstawą jest wyrobienie w sobie nawyku odwracania odpiętej deski wiązaniami do śniegu, a ślizgiem do góry. Pozwala to uniknąć sytuacji, kiedy to deska sama odjeżdża i rozpędzając się zagraża innym jeżdżącym.

Kolejna zasada, to ograniczone zaufanie do innych i siebie. Należy umieć przewidywać, co ktoś może zrobić. Jesteśmy odpowiedzialni za siebie oraz tych, którzy są przed nami.

By uniknąć kolizji powinniśmy zawsze zatrzymywać się przy poboczu trasy, w miejscach nie ograniczających pola manewru innym użytkownikom. Zatrzymywanie się w przewężeniach i na środku stoku jest niebezpieczne i starajmy się czym prędzej opuścić to miejsce.

Zachęcam zawsze do używania kasków. Nie zapomnijmy go zapiąć! Odpięty w ogóle nie spełnia swojego zadania. Spada przy upadku, nie ochraniając głowy. Przydatne są także rękawice z ochraniaczami na nadgarstki oraz zbroje lub żółwie. By nie narażać się na obrażenia, mimo najlepszych ochraniaczy polecam jednak jazdę z dystansem, bez przeceniania własnych umiejętności. Mam doświadczenie i wiem, że np. jazda „na kreskę” na snowboardzie nie pozostawia możliwości korekty. Wystarczy chwila nieuwagi, by stracić panowanie, ciężar ciała ułożyć inaczej niż powinien być i wypadek gotowy!

No tak, brzmi to dosyć groźnie. Zachowując jednak wszelkie zasady ostrożności staram się jeździć bezpiecznie. A co z tymi, którzy nie stosują się do jakichkolwiek snowboardowych reguł?

Jeszcze około 10 lat temu patrzono na snowboardzistów z wielką niechęcią. Właściciele stoków i narciarze obwiniali nas o robienie muld, ściąganie śniegu, itd., co jak twierdzili zagrażało bezpośrednio i pośrednio bezpieczeństwu. Zarzuty okazały się jednak bezpodstawne. Wystarczy tylko dobrze przygotować trasy. Pojawił się jednak inny problem. Z przykrością stwierdzam, że zazwyczaj znajdzie się na stoku osoba, która nie przestrzega reguł jazdy. Zachowuje się tak, jakby była na stoku sama. Jeśli przewinienia są rażące, a upomnienia nieskuteczne, wówczas interweniują odpowiednie służby – ochrona, obsługa stoku, a nawet policja.

Zauważyłam, że wielu użytkowników stoku jeździ pod wpływem alkoholu. Co Pan sądzi na ten temat?

Ze względów bezpieczeństwa zdecydowanie sprzeciwiam się takiemu postępowaniu. Oczywistym jest, że nawet mała dawka alkoholu może spowolnić odruchy, zwiększyć poczucie pewności (co nie zawsze adekwatne jest do posiadanych umiejętności). Brawura i agresja są wrogami sportu.

Jestem bardzo zadowolony, że funkcjonariusze policji coraz częściej odwiedzają stoki. Nie siedzą w radiowozach. Są widoczni. Obserwują. Jeżdżą na nartach, pomagając użytkownikom stoków, odstraszając jednocześnie amatorów alkoholu oraz innych środków psychoaktywnych.

Historia snowboardu w Polsce jest dość krótka. Jak ocenia Pan stopień przygotowania tras dla snowboardzistów?

Zazwyczaj miejsca tego typu mieszczą się przy stacjach narciarskich. W porównaniu do lat ubiegłych stopniowo rozwijają się one. Powstają specjalnie zabezpieczone miejsca, w których można bezpiecznie trenować – jeździć, skakać… Popularyzacja tej dyscypliny sportu jaką jest snowboard sprawia, że w imię podnoszenia konkurencyjności i atrakcyjności stacje narciarskie dbają o snowboardzistów. Rozbudowa infrastruktury (np. snowparki), organizacja zawodów… Wszystko to ma wpływ ocenę miejsca oraz decyzje o skorzystaniu bądź nie z proponowanej oferty.

Moda na snowboard?

Tak, moda na snowboard trwa. Z moich obserwacji wynika, że z roku na rok przybywa fanów jednej deski. Jeszcze dwa lata temu proporcje snowboardzistów do narciarzy wynosiły 1/3. Teraz dysproporcje zatarły się. Na jednego snowboardzistę przypada jeden narciarz. Narty są ciągle na topie, jednak coraz więcej osób próbuje jazdy na desce. Szczególne zainteresowanie wzbudza ten sport u osób młodych.

Jakie korzyści płyną z uprawiania snowboardu?

Przede wszystkim ruch, szeroko pojęta aktywność fizyczna. Ktoś, kto siedzi całe dnie przed komputerem czasem potrzebuje jakiejś zmiany. Snowboard jest tu dobrym rozwiązaniem. Spalanie kalorii, wzmacnianie wielu partii mięśni (m.in. ud, posturalnych, obręczy biodrowej), modelowanie sportowej sylwetki, wzmocnienie układu krążeniowo – oddechowego, odreagowanie stresu. Aktywność wynikająca z jazdy na desce sprawia, że męczymy się i zwiększamy swoją wytrzymałość. Wszystkich korzyści nie da się wymienić! Do tego mnóstwo radości i poczucie wolności, jakie daje jazda. Same pozytywy – zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym!

Do tej pory mówił Pan bardzo ogólnie. A czym dla Pana jest snowboard? Jakie ma znaczenie w Pana życiu?

Snowboard, to dla mnie podstawowa i zarazem najmilsza oraz najbliższa forma spędzania czasu w zimie. Nie wyobrażam sobie sezonu bez jazdy na desce. Mimo że czasu mam mało i poświęcam jeździe tylko około miesiąca w roku, to staram się wykorzystać go jak najpełniej. W jazdę oraz szkolenia wkładam mnóstwo emocji. Snowboard, to dla mnie także forma zarobkowania. Życzę każdemu takiego spełnienia w pracy, jakie ja mam przy nauczaniu jazdy na snowboardzie. Czerpię mnóstwo przyjemności z tego sportu – zarówno kiedy jeżdżę z kursantami, jak i znajomymi.

Od jak dawna związany jest Pan z deską?

To pytanie nasuwa mi na myśl wiele wspomnień, głównie z czasów studiów. Nigdy nie zapomnę studenckiego obozu zimowego, na którym przez tydzień jeździliśmy na nartach, a w drugim tygodniu na snowboardzie. Wtedy „połknąłem haczyk”. Dzięki doktorowi Rosinskiemu i doktorowi Szczygłowi – dwóm specjalistom, instruktorom Krakowskiej AWF poznałem smak snowboardu. To oni właśnie nauczyli mnie jeździć, dali podstawy do samokształcenia i samodoskonalenia. Już dwa lata później pojechałem na obóz instruktorski… i sam zostałem instruktorem. Dużo radości sprawia mi szkolenie własne i kursantów. Każda chwila na desce jest wyjątkowa!

Dlaczego wybrał Pan właśnie snowboard, a nie narciarstwo?

Jako że jestem osobą aktywną fizycznie i jeździłem już wcześniej na nartach, to chciałem spróbować czegoś innego, nowego. Uwielbiam nowe smaki, a ten bardzo mi odpowiada. Całe środowisko snowbordowe, otoczka, rodzaj aktywności… Po prostu odnalazłem się w tym!

Zachęcam wszystkich do nauki jazdy na snowboardzie. Warto chociaż na moment spróbować przejść z nart na deskę. Nie można z góry ocenić, co jest „lepsze”. Dla bezpieczeństwa, oczywiście pod opieką fachowej kadry instruktorskiej, należy się o tym przekonać na własnej skórze.

Dziękuję za miłą rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Anna Kędzierska

Wielkanoc w górach – tradycyjne świętowanie wśród górskich szczytów
W ostatnim czasie coraz więcej rodzin podejmuje decyzję o celebrowaniu Świąt Wielkiej Nocy poza domem....
Skutery śnieżne Zakopane - odkryj zimowe piękno Tatr na wypożyczonym skuterze śnieżnym
Masz ochotę na niezapomniane wrażenia podczas zimowego pobytu w Zakopanem? Skutery śnieżne Zakopane to...
Czy warto kupić opony wielosezonowe?
Chcesz zaoszczędzić na oponach do samochodu? W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem będą opony całoroczne.
Międzygórze ? atrakcje i gdzie wybrać nocleg?
Sudety to piękne krajobrazowo góry, idealne dla osób, które cenią sobie wędrówki wśród pięknych krajobrazów.
Buty na trudne trasy górskie
Wybór właściwego obuwie w dużej mierze decyduje o powodzeniu wyprawy. Nie chodzi tu tylko o to, czy wrócimy...
Okulary górskie - jak wybrać?
Jeżeli się wybieramy w góry, to musimy pamiętać o kilku istotnych kwestiach. Bardzo ważne jest nie tylko...