Na zimowy wypoczynek najchętniej wybieramy się w góry. Miejscowości turystyczne w innych częściach kraju zamierają po to, by te na południu przeżyły oblężenie i nawał turystów. Tak dzieje się każdego sezonu. A może warto zmienić kierunek wyjazdów? Mało kto zagląda nad Morze Bałtyckie o tej porze roku. A szkoda. Tajemnicze i odludne, acz dla wszystkich łatwo dostępne. Rozciąga się na północy kraju. Jego linia brzegowa w Polsce ma blisko 500 km długości. Najpopularniejsze latem, najpiękniejsze zimą. Urokliwe plaże i klify Bałtyku kuszą.
Wyjeżdżając nad morze zimą, nie spotkamy tam rzeszy turystów przepychających się łokciami na deptakach, czynnych budek z goframi, kiosków z pamiątkami, pękających w szwach pubów oraz parkingów… i innych „letnich atrakcji”. Po co więc jechać – zapytają niektórzy. Kto był, ten wie.
Zimą nad morzem jest bardzo spokojnie. Czas płynie tam jakoś inaczej, jakby nieco wolniej. Można w pełni wypocząć i zrelaksować się. Słychać tylko szum morza i raz po raz przekrzykujące się mewy. Spacer pustym brzegiem jest idealną scenerią do spędzenia na przykład kilku romantycznych dni.
Tak niespotykane, a upragnione latem przez plażowiczów muszelki, teraz zbierać można garściami, wybierając największe i najładniejsze okazy. Jest więc co robić! Co jeszcze? Złocisty, pachnący bursztyn! Miejscowi wiedzą, kiedy i gdzie wybrać się na poszukiwania. Podpowiem, że najczęściej po sztormie morze wyrzuca na plażę mnóstwo tych cennych różnokolorowych bryłek. Warto go wypatrywać, gdyż według legend ma on przynosić dostatnie, szczęśliwe życie znalazcy i otaczać go dobrymi mocami. Młodsi spacerowicze mogą oprócz tego do woli szaleć w ogromnej nadbrzeżnej „piaskownicy”, bez obawy, że obsypią opalających się sąsiadów. Ten zaś, kto myśl, że orły robić można tylko na śniegu, nigdy chyba nie był na pustej plaży. Lepienie bałwana i nadmorskie zimowe przejażdżki rowerowe, połączone z wdychaniem drogocennego jodu, to kolejne powody, dla których warto znaleźć się zimą na wybrzeżu. Uczta dla ciała i duszy.
Wyjątkowo krótki sezon turystyczny nadmorskich regionów ma wpływ na bazę noclegową i zabytki oraz obiekty przeznaczone do zwiedzania. Koncentracja ruchu turystycznego w lecie przynosi znaczne dochody. Niestety wraz z nadejściem września maleją one, by w październiku zaniknąć prawie całkowicie. Dlatego też wiele ciekawych z punktu widzenia turystyki miejsc jest niedostępnych poza wakacyjnym okresem. Zamykane są również ośrodki wypoczynkowe. Wiele, lecz nie wszystkie! Przyjezdnym nie grozi zatem nuda, czy marznięcie i przymusowe spanie pod chmurką. Liczne hotele chętnie przyjmują gości o każdej porze roku. Atrakcyjne, o wiele niższe (nieraz nawet o 50%) niż w lecie ceny kuszą, by pozwolić sobie na chwile zapomnienia i spędzić wolny czas w ekskluzywnych miejscach. Można skorzystać przy okazji z oferowanych zabiegów relaksacyjnych, masaży, ciepłych kąpieli w basenach… Z pewnością korzystnie wpłynie to na nasze samopoczucie podczas długich zimowych wieczorów. Restauracje i przytulne tawerny nawet zimą otwarte są do późnych godzin. Dla smakoszy znajdą się tam mistrzowskie dania – zwłaszcza rybne. Szczególnie polecam te regionalne, których posmakowanie sprawi, że będziemy w stanie ponownie przejechać 500 km, by znowu się tam znaleźć.
Czyste morskie powietrze jest tym, czego potrzeba współczesnemu człowiekowi. Zamiast jechać na weekend w góry, by szusować na stoku w otoczeniu licznych narciarzy, wybierzmy się choć raz na północ, nad Bałtyk. Ta niedoceniona i nieco zapomniana zimą kraina może stać się miejscem ucieczki dla spragnionych ciszy i odpoczynku od codzienności. Spacery plażą w towarzystwie mew, bez konieczności przedzierania się między innymi osobami, mogą być tak bardzo upragnionymi przez wielu chwilami przeznaczonymi tylko dla siebie. Mogą być natchnieniem do dalszych działań lub zwyczajną kilkudniową przerwą w pracy.
Anna Kędzierska